Bajeczki Babci Pimpusiowej
Andrzej Waligórski
Raz lubieżny lis niecnotaDorwał małą mysz u płota.Ale poczuł się bezsilny,Bo był niekompatybilny.
Siedziała zającowa raz na kretowisku,A zając to zobaczył i bęc ją po pysku.Za co bijesz? - jęknęła nieszczęsna kobieta.Bo znam ja - odrzekł zając - tego świnię kreta.
Doniósł struś, że mu żonę poderwał koliber.Milicjant w śmiech: - On ma przecież za mały kaliber.Struś wtedy poruszył cały komisariat:- Owszem, kaliber mały, lecz koliber - wariat.
Gonił kiedyś struś strusię przez pola i lasy,Więc strusia, by się schować, wepchła głowę w piasek.Struś, który znał konwencję, zbytnio się nie pieścił.Zawołał: - Nic nie widzę! I biedną zbezcześcił.
Raz gronkowiec złocisty wyjechał w Bieszczady.Wraca, patrzy, a żonę rwie mu krętek blady.- Jak mogłaś? rzekł gronkowiec, we łzach topiąc smętek- Wszak on brzydki i blady. - Blady, ale krętek!
Napadł na turystkęJeden niedźwiedź dziki.Trafił na artystkę,Musi brać zastrzyki.
Przyszedł gość do doktora, biada na swe zdrowie.- Jakaś mi żaba - mówi - wyrosła na głowie.- Umówmy się - odrzekło to zwierzę niegłupie -Nie ja jemu na głowie, lecz on mnie na doopie.
Wyjrzała glizda z dziury i wesoło gwizda,Wtem patrzy - z drugiej strony sterczy druga glizda.Dalejże ją uwodzić, a ta rzecze srogo:- Odwal się żeż kretynko, ja jestem twój ogon!
Dmuchał żabę chuligan raz, kawał świntucha.Dmucha ją, dmucha, dmucha, dmucha, dmucha, dmucha,Wtem bęc - z żaby królewna śliczna się wyłania!A ten skurczybyk wcale nie przerwał dmuchania...
Po szumiącym pięknym lesie
Idzie dziewczę, koszyk niesie.
Niesie dziewczę kosz z grzybami,
Przekomarza się z ptaszkami.
Siedzi czyżyk na patyku:
- Co tam niesiesz w tym koszyku?
Może rybki albo pipki?
- Nie, mój ptaszku, niosę grzybki!
Będą dobre niesłychanie,
Gdy uduszę je w śmietanie!
Zajrzał lisek przez paprocie:
- Jakie grzybki niesiesz, trzpiocie?
Borowiki, czy rydzyki?
- Nie, mój lisku, sromotniki.
Będzie dużo śmiechu w chacie,
Gdy je ugotuję tacie!
Wylazł wilk, drżą pod nim udka:
- Maryś, dyćżeż to jest trutka,
Może z tego być ambaras,
Bo ci tatko kojfnie zaraz...
Toż powali nawet byka
Taka porcja sromotnika!
Roześmiała się dziewczyna
Jak ten strumyk, jak kalina...
- Toć wszystkiego jeść nie musi,
Gdyż połowę dam mamusi!
Załkał gorzko jesion dumny:
- Hej, porobią ze mnie trumny!
Nie bądź Maryś, taki psotnik,
Wyrzućżeż won ten sromotnik!
Duma Maryś, drapiąc nogę:
- Choćbym chciała, to nie mogę,
Nie chcę robić wszak awarii
Pani Konopnickiej Marii,
Dzięki niej mam szanse duże
Znaleźć się w literaturze,
A w tej całej polityce
Przeszkadzają mi rodzice...
Tu tupnęła z mazowiecka,
Zafurczała za nią kiecka,
Pomarszczyły się pończochy
I pobiegła w stronę wiochy.
...a las cały szemrał słodko:
- Z Bogiem, Marysiu Sierotko...!
To też Waligórski😊
ŻywopłotAndrzej Waligórski
Trwa w okolicy popłochI zamieszanie spore:Tatko strzyże żywopłotOgromnym sekatorem.Zbudził się wczesną wiosnąKiejby niedźwiedź w barłogu,Przeciągnął się, otrząsnął,Wylazł i siadł na progu.Otworzył ślipia, sapnął,Splunął przed się bez pudła,Odegnał muchy łapą,Poczochrał się po kudłach,Furknął jak wentylator,Lub jak słoń znad Zambezi,Złapał w dłonie sekatorI zabrał się do rzezi.Hej, w ulewie gałęziWyrwanych zawiejąCoś się kłębi, coś rzęzi.Jacyś czarci szaleją,Jakieś się wilkołakiŻrą bestialsko wśród żerdzi,Fruwają krzaki-kłaki,Coś jęczy i coś śmierdzi.Przerżnął się tatko w poprzek,Wypadł z gąszczu z łomotem,Wydał bojowy okrzyk,Hyc i runął z powrotem.Znowu wszystko druzgota,Tnie, rąbie, siecze w buszu,Zajrzał sąsiad zza płota -Cofnął się już bez uszu.Przyleciał sierżant Miziak,Strofował go na próżno,Bo tatko dostał hyzia,Ciach i lufę mu urżnął.Aż wreszcie swoje zrobił,Ściął ostatnią roślinę,Plac jak pustynia Gobi,Żywopłot jak Yull Brynner.Wyjął tatko papieros,Lecz kiedy go dopalał,On - dopiero co heros -Nagle sflaczał i zmalał.Powiędły mu muskułki,Ukazały się gnatki,Wreszcie przeląkł się pszczółki,Beknął i zwiał do chatki,Gdzie swe członki żałosneOkrył ciepłą bielizną...Tak, tak, raz w roku na wiosnę,Każdy z nas jest mężczyznąW jakiejś tam specjalności,Jak seks, ryby lub koty......lecz większość bez litościWyrzyna żywopłoty.
Zostałam wychowana w wierze
Że jestem jedyna w swoim rodzaju
Jak śnieżynka wyróżniająca się wśród płatków śniegu
Unikalna z każdej strony
Teraz, po wielu przemyśleniach
Powiedziałabym, że wolałabym być
Funkcjonującym trybem w jakiejś wspaniałej maszynerii
Służąc czemuś ponad mną.
Ale nie wiem, nie wiem, czym to będzie
Kiedyś do Ciebie powrócę
Niedługo zobaczysz.
Jak mam na imię, Która moja stacja
Po prostu powiedz mi co mam robić
Nie muszę być uprzejma względem armii nocy
To by było dla Ciebie takie niesprawiedliwe
Albo pokłoń się i bądź wdzięczny
Powiedz : 'oczywiście, bierz co chcesz'
człowiekowi, poruszającemu się tylko w zubożałych kręgach
I zadecyduj o mojej przyszłości za mnie.
I nie wiem, nie wiem komu wierzyć
Pewnego dnia do Ciebie wrócę
Niedługo, zobaczysz
Gdybym wiedziała tylko jedną rzecz
To każda rzecz jaką widzę
Jest taka niepojęta dla świata z zewnątrz
Czasami ciężko mi mówić
Tak, poplątał mi się język i jestem oszołomiona
Co dobrego daje śpiewanie beznadziejnego bluesa
Czemu muszę czekać na kogoś innego?
I wiem, wiem, że będziesz trzymać mnie na półce
Gdybym miała sad
Pracowałabym do kości
Gdybym miała sad
pracowałabym do upadłości
A ty byś był kelnerem
I niedługo otworzyłbyś sklep
Złote włosy w świetle słońca
Moje światło o świcie
Gdybym miała sad
Pracowałabym do upadłości
Gdybym miała sad
Pracowałabym do upadłości
Pewnego dnia będę jak człowiek ze srebrnego ekranu.
Fleet Foxes
" Posiwiala ta Bozenka, w ktorej sie kochalem,
postarzala sie piosenka, ktora jej spiewalem....
Lecz znad Sniadrw, znad Czarnej Hanczy, znad jeziora Jamno,
Wszedzie, gdzie los ze mna tanczy, wszedzie idzie za mna"
Zaloguj się, aby obserwować tematyBycie zarejestrowanym użytkownikiem forum