Dwaj faworyci, z których jeden zawiódł
Na Półwysep Iberyjski piłkarze z Bawarii przybyli w roli faworytów spotkania. Los chciał inaczej.
Kontuzje, nieobecność zawodników, uboga ławka rezerwowych, a tym samym brak możliwości jakiegokolwiek manewru. Przed takimi problemami stanął wczoraj szkoleniowiec Bayernu Monachium – Josep Guardiola.
W 1/4 finału Ligi Mistrzów Bayern Monachium trafił na FC Porto.
Dla piłkarzy z Niemiec będzie lepiej, jeśli jak najszybciej zapomną o wczorajszym meczu. Dramat piłkarzy z Bayernu rozpoczął się już w 3. minucie, kiedy to sędzia podyktował rzut karny dla piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego. „Jedenastkę” pewnie wykorzystał Quaresma, który po paru minutach ponownie umieścił piłkę w bramce kompromitując obrońców Bayernu. W 10. minucie było już 2:0 dla Porto!
Piłkarze z Niemiec potrzebowali bramki i to najlepiej nie jednej. Przed szansą stanął Robert Lewandowski, który uderzył piłkę, a ta zamiast do bramki poleciała nad. Cóż za pech...
Na szczęście swojej sytuacji nie zmarnował Alcantara, który w 28. minucie pokonał bramkarza przeciwników. Do końca pierwszej połowy było 2:1 dla piłkarzy Porto.
Bawarczycy w pierwszej połowie grali jakby mieli opaski na oczach, Zadaniem trenera było te opaski z ich oczu zdjąć! Bayern potrzebował przerwy, wytchnienia, czasu na poukładanie gry, zwarcia szeregów obrony, cokolwiek co przyczyni się do zdobycia bramki. Niestety, koszmar trwał!
W drugiej połowie znowu Porto dyktowało warunki gry. Kolejny błąd w obronie Bawarczyków kosztował ich stratę trzeciej już bramki.
Niestety prawda jest okrutna. Bayern zaprezentował bardzo niski poziom gry. Błędy, luki w środku pola, brak ofensywy. Wydaje się, że Porto ma awans do półfinału na wyciągnięcie ręki!
W drugim meczu Barca pewnie pokonała PSG. Faworyci spotkania nie zawiedli, atakowali, kontrowali, a ten kto myślał, że „PSG pokona Barcelonę” żyli marzeniami.



