Hiszpańsko-włoski finał
Aż chce się powiedzieć, a jednak… Juventus Turyn nie dał się Realowi Madryt. Włoska ekipa w finale Ligi Mistrzów zmierzy się z FC Barceloną. Zapowiada się dobry mecz.
Początek spotkania bez wątpienia należał do piłkarzy z Hiszpanii, którzy grali wręcz wzorowo, jakby stale przed oczami mieli założenia taktyczne Carlo Ancelottiego. Real dominował, tworzył akcje, wszak do awansu potrzebowali tylko jednej bramki i nagle jakby los wysłuchał modlitw.
W polu karnym zostaje faulowany Rodriguez, sędzia dyktuje rzut karny, który pewnie wykorzystuje Crisitiano Ronaldo i Real obejmuje wymarzone prowadzenie!
Nie wiadomo czy po golu Real opadł z sił, czy im się nie chciało, w każdym bądź razie kolejne minuty w ich wykonaniu były nieudane, chociaż to zbyt łagodnie powiedziane. Tymczasem Juventus coraz groźniej kontrował, coraz częściej przejmował inicjatywę, aż w konsekwencji doprowadził do wyrównania!
Bramka zdobyta przez Moratę, nota bene wychowanka Królewskich, zdjęła gospodarzom klapki z oczu. Real rozpoczął walkę z czasem, walkę o awans do finału Ligi Mistrzów.
Niestety, zabrakło czasu, szczęścia… A może po prostu na finał zasłużyła lepsza drużyna, którą we wczorajszym meczu bez wątpienia był Juventus.



