Kontrowersyjna propozycja
<i>Przy dziecku po niemiecku</i> to nowy pomysł współrządzącej w Niemczech bawarskiej CSU. Partia uważa, że obcokrajowcy, którzy chcą zamieszkać w Niemczech na dłużej muszą w miejscach publicznych i w domu mówić po niemiecku.
Dzisiaj (08.12) ma zapaść decyzja w sprawie proponowanej ustawy, której zapis brzmi: Ten, kto chce mieszać w Niemczech, powinien być zachęcany do mówienia po niemiecku zarówno w przestrzeni publicznej, jak i w gronie rodzinnym.
Zamysł bawarskich chadeków spotkał się ze zdecydowany protestem pozostałych polityków, którzy pomysł kolegów uważają za absurdalny i niedorzeczny. Wśród licznych, negatywnych komentarzy mogliśmy usłyszeć: Polityków nie powinno obchodzić to, czy w domu mówię po łacinie, polsku czy klingońsku (Peter Tauber – sekretarz generalny CDU) lub Myślałam, że czasy, gdy państwo regulowało, co się dzieje w mieszkaniach, mamy już za sobą (Yasmin Fahimi – sekretarz generalny SPD).
Z obserwacji wynika, że grono zwolenników nowej ustawy jest niewielkie, ale z drugiej strony, znajomość języka jest bardzo ważna dla integracji cudzoziemców, czy zatem pomysł by rozmawiać w domu po niemiecku jest chybiony?



