(Nie)wygodne jedno- i dwucentówki
W jednym z miast w Nadrenii Północnej-Westfalii trwają przymiarki, by wyeliminować z obiegu jedno- i dwucentówki. Co na to klienci i sprzedawcy?
Należy się 99 zł i 99 gr, dajemy sprzedawcy cały banknot i albo czekamy, aż ten wyda nam grosza, albo słyszymy: Mogę być dłużny grosik? Czyż nie jest to denerwujące? A gdyby tak wycofać z obiegu jednogroszówki? Czy nasze życie nie stałoby się łatwiejsze?
Podczas gdy Polacy myślą nad sensownym rozwiązaniem, Związek Sprzedawców miasta Kleve, w którym mieszka 50 tys. ludzi i funkcjonuje ponad 800 sklepów, zdecydował się na odważny krok, a mianowicie na zrezygnowanie z jedno- i dwucentówek, a jako wzór posłużyła Holandia, gdzie takie rozwiązanie funkcjonuje od lat, a zmiana wpłynęła korzystnie m.in. na tamtejsze banki, które w ten sposób oszczędziły ponad 30 mln euro, dlatego zmotywowani, ale także posiadający dobre argumenty, mieszkańcy Kleve w liście informują o swoim pomyśle kanclerz Merkel i liczą, że pomysł poprą także mieszkańcy innych miast.
Od pewnego czasu w niektórych sklepach w Kleve można zauważyć jak sprzedawcy zaokrąglają cenę do pełnych pięciocentówek, odchodząc tym samym od płatności drobnymi pieniędzmi. Oczywiście klient ma prawo, nie wyrazić zgody na zaokrąglanie i zapłacić drobnymi.
Rezygnacja z jedno- i dwucentówek spodobała się większości klientów, którzy swoje „tak” dla zmian wyrazili w przeprowadzonej wcześnie ankiecie, która została przeprowadzona we wszystkich sklepach w mieście.
Berlińska policja radzi, gdzie uważać na kieszonkowców i jak się przed nimi bronić
Koalicja doszła do porozumienia. Jest nowa ustawa azylowa!



