„Poke-taksówka” - niemiecki pomysł na biznes?
Na zabawny pomysł wpadł jeden z niemieckich taksówkarzy, który korzystając z popularności zabawy w łapanie pokemonów, zamienił swój samochód w „Poke-taksówkę”. Oto co oprócz przejazdu oferuje niemiecki kierowca.
Żółta taksówka, a w niej… Pikachu? Nie, to Marcel – niemiecki taksówkarz przebrany w stój jednego z najpopularniejszych pokemonów.
Na fali popularności gry, w której, w dużym skrócie, chodzi o zbieranie pokemonów w realnym świecie, Marcel postanowił zrobić interes. Niemiec oferuje klientom przejazd taksówką z możliwością zbierania pokemonów.
Z usług Marcela mogą korzystać mieszkańcy Kaiserslautern (Nadrenia-Palatynat), a chętnych nie brakuje. Wiem, gdzie można znaleźć niespotykane okazy stworów i w te miejsca zawożę swoich klientów. Są pod wrażeniem – mówi Marcel, który codziennie przez kilka godzin „przekopuje” internet, zbierając porady i wskazówki dotyczące tego, gdzie można spotkać rzadko spotykane okazy.
Atrakcja nie wpływa na cenę – śmieje się Marcel. Cena kursu „Poke-taksówką” nie jest wyższa od tych proponowanych przez inne korporacje.
Pomysł zabawny, ale czy oryginalny?Jako pierwszy na pomysł „Poke-taksówki” wpadł taksówkarz z Meksyku. 29-letni Emilio z Minatlan (stan Veracruz) umieścił na swoim samochodzie charakterystyczne symbole związane z grą.
Podobnie jak kolega z Niemiec Emilio na brak klientów nie narzeka: Klienci proszą mnie, żebym ich zabrał w miejsce, w którym są pokemony. Proszą, abym jechał wolniej, a czasem nawet poczekał, bo wysiadają, aby je złapać – wyjaśnia Emilio.
Michalina Rosner
Źródło: dasding.de
Zdjęcie: bild.de



