Tłumacz w uchu rodem ze Star Trecka, na razie bez niemieckiego
Coraz więcej pomysłów rodem z filmów science fiction pojawia się w realnym, otaczającym nas świece. Za takie można uznać wkładaną do ucha mini słuchawkę, która będzie, w czasie niemal rzeczywistym, tłumaczyć wypowiedzi z obcych języków.
Do tej pory do tłumaczenia symultanicznego potrzebny był tłumacz. Technologia, która dała nam internetowego translatora, poszła dalej. Firma Waverly Labs kończy pracę nad urządzeniem o nazwie „Pilot”. Jest niewielkie, aby można je było swobodnie „zainstalować w uchu, gdzie będzie służyć jako prywatny tłumacz. Czyli prosta droga do świata bez barier językowych.
W wersji podstawowej „Pilot” zaprogramowany jest na tłumaczenie w obrębie czterech języków: angielskiego, hiszpańskiego, włoskiego i francuskiego. Nie trzeba się w tym celu łączyć z Internetem, jak to ma miejsce w przypadku pisemnych translatorów. Wystarczą dwa urządzania w uszach dwojga rozmówców.
Gadżeciarze z niecierpliwością czekają na wrzesień, bo wtedy na rynku pojawi się wersja podstawowa „Pilota”, w cenie 129 dolarów. Waverly Labs pracuje nad wersją rozszerzoną, do której wprowadzane będą, za dodatkową opłatą, kolejne języki.
Autor: Jolanta Reisch-Klose
Źródło: dailymail.co.uk,
Zdjęcie: waverlylabs.com



