W ciemno, na oślep, bez przygotowania tylko, jeśli chcesz zmarnować swój czas
Porywać się z motyką na słońce nawet jeżeli wiemy, że słońce może boleśnie oparzyć. Hura i do przodu – bo jakoś to będzie - jest polską przypadłością. Taka narodowa przywara? I jak to zwykle w losowych sprawach bywa – udaje się na 50%.
Historie, w których nieprzygotowani do wyjazdu Polacy sparzyli sobie tyłki i ręce, spieprzyli życie, etc - można mnożyć. Oto kilka dodatkowych rad, jak dołączyć do tej listy.
Dotyczy to często miejsca wyjazdu - czasami kraju, częściej miasta. Wybór jest przypadkowy, wyjeżdżającymi kierują różne, zwykle mało racjonalne motywy:
Mądry Polak po szkodzie – nie na darmo takie powiedzonko funkcjonuje w publicznej przestrzeni. Czyli przed szkodą głupi. Często na własne życzenie. Bo nie chciało się sięgnąć do książek/internetu/popytać znajomych/podzwonić/pogadać/dowiedzieć się...
Dlatego potem dzieją się takie historie...
Do tej pory w prasie i po internecie krążą opowieści o tym, jak „jeleni na wyjazdy naciągano”. Patent prosty – oferta pracy z dojazdem – przyjeżdża bus z kierowcą, kierowca kasuje za przejazd oraz prowizję za znalezienie pracy – wysadza ludzi na stacji benzynowej pod dużym miastem, gdzie mają czekać na pośrednika, który właśnie dojeżdża... czekają.... oczywiście na próżno. Oszust z kasą znika w sinej dali i szukaj wiatru w polu. Sprawdza się maksyma „Polak Polakowi wilkiem, szczególnie za granicą”. Dlatego nie mając wiedzy trzeba być podwójnie, potrójnie a nawet poczwórnie ostrożnym, bo oszuści czają się i czekają.
Spakować samochód, pożegnać najbliższych i fru, do Niemiec bo tam czeka lepsze jutro! Owszem, czeka ale nie na pierwszych naiwnych.
Potem płacz i zgrzytanie zębów bo można:
Proste błędy
Świat słał się globalną wioską a informacja „podróżuje” tak szybko, jak szybkie potrafią być palce na klawiaturze, wysyłające w wirtualną przestrzeń posta czy informację. Dotrzeć do niej też nie jest trudno. Owszem, pojawiają się zarzuty, że internet to śmietnik, do którego można wszystko wrzucić.
Jest też druga strona tego medalu – skoro jest tam „wszystko”, to można w nim znaleźć każdą potrzebną informację, tak, od ręki. A jeżeli nie, to przed ekranami siedzi spora grupa maniaków, która odpowie na każde pytanie – bezinteresownie, szybko... Zastrzeżenie można mieć jedynie do rzetelności.
Wierzymy ludziom z netu, bo chcemy wierzyć. Szukamy jakiegokolwiek oparcia, potwierdzenia dla naszych przypuszczeń. Tylko co tu zrobić, gdy pojawią się dwie, zupełnie przeciwstawne opinie na temat wyjazdu w ciemno do Niemiec.
Internauta A zapewnia: … nie powinieneś mieć problemów. Życie tu to też nie jest bajka, ale w porównaniu z Polską - jak noc i dzień. Na początku, jeszcze z kraju, staraj się nawiązać jakieś kontakty z pracodawcą, to pomoże jak, już będziesz na miejscu...
Tymczasem Internauta B twierdzi coś przeciwnego: Spędziłem kilkanaście lat na obczyźnie. Zdążyłem skosztować wszystkiego, a najbardziej poniewierki i poniżania. Myślisz, że tu czekają na ciebie pałace, luksusowe auta itd. To jest wszystko mit. Będziesz rył ponad siły, żeby parę groszy złapać, będziesz żył w skrajnych warunkach, znosił wszelkie obelgi, bo chcesz zarobić, żeby wstydu nie było po powrocie do Polski. Nieraz zapłaczesz po kryjomu i zatęsknisz za rodziną i za Polską.
Wujek Dobra Rada pouczał: w ciemno to sobie można co najwyżej na randkę pójść, najwyżej się pół wieczoru zmarnuje. Wyjazd w ciemno do innego kraju to dobra droga do zmarnowania sobie życia.
Zdjęcie: CC BY 2.0, flickr.com, autor: Strange Luke www.flickr.com/photos/strangelukephotography/8446326042
Formy prawne działalności gospodarczej
Ucieczka z raju. Czy Grecy złapią za łopaty na niemieckich budowach? Na pewno mają dość ciągłego pasa



