Były pracownik: „Słyszałem nocą płacz kolegów”. Jak wyglądała praca w rzeźni Tönnies?

· Autor:
Były, polski pracownik: „Słyszałem nocą płacz kolegów”. Jak wyglądała praca w rzeźni Tönnies?
UdostępnijMessengerWhatsapp
Bądź na bieżąco. Obserwuj nas na:

W niemieckiej rzeźni zakażonych koronawirusem jest ponad półtora tysiąca pracowników. Jest to obecnie największe ognisko Covid-19 w kraju. Niemieccy dziennikarze zwracają uwagę na karygodne warunki pracy, na jakich zatrudnieni byli Rumunii, Bułgarzy i Polacy.

Errata: we wcześniejszym tytule użyto błędnie stwierdzenia, że wypowiedź dotyczy obywatela z Polski. Wypowiedź dotyczyła pracownika z Rumunii. Przepraszamy za błędnie przedstawiony wcześniej tytuł. 

Portal dw.com dotarł do byłego pracownika rzeźni Tönnies (pracował w niej dwa lata), który opowiedział dziennikarzom o pracy w tamtejszym zakładzie.

Cała prawda o pracy w rzeźni Tönnies

Kiedy w rzeźni wybuchło ognisko koronawirusa wszyscy zaczęli, pytać, dlaczego wirus rozprzestrzenia się tam tak szybko. Jako powód wskazywano bardzo niski standard pomieszczeń (10,12, a nawet 14 osób w jednym mieszkaniu), w których mieszkali pracownicy z Rumunii, Bułgarii i Polski, brak zasad zachowania odstępu, niewłaściwy transport pracowników do zakładów, pracę ponad siły w zimnych i wilgotnych pomieszczeniach, brak kontroli zewnętrznych firm, zastraszanie pracowników, nieuznawanie zwolnień lekarskich pracowników.

Słyszałem nocą płacz kolegów. Tak wielki dokuczał im ból. Ich ręce były spuchnięte – relacjonował portalowi dw.com były pracownik rzeźni, który zgodził się na szczere wyznanie.

Najgorzej było, kiedy chorowaliśmy. Przełożeni krzyczeli po nas, żebyśmy pod żadnym pozorem nie przynosili im zwolnień lekarskich! – dodawał.

> Dlaczego koronawirus tak szybko rozprzestrzenił się w rzeźni Tönnies?

Wybuch ogniska koronawirusa w Tönnies. Wśród zakażonych mogą być Polacy

Na początku tygodnia okazało się, że wśród zakażonych lub przebywających na przymusowej kwarantannie pracowników rzeźni są Polacy. Może być ich nawet 900. Niestety polskie służby konsularne nie mają informacji, u ilu polskich pracowników potwierdzono zakażenie, a ilu skierowano na kwarantannę. Konsul generalny Jakub Wawrzyniak poinformował, że jak dotąd żaden pracownik firmy nie zgłosił się do konsulatu o pomoc i zaapelował, by każdy, kto potrzebuje pomocy lub ma pytania, nie bał się z nim skontaktować.

> Afera w Tönnies. Nawet 900 Polaków może być zakażonych. Apel polskiego konsula

Zdjęcie: 123rf.com, Robert Gerhardt

Aplikacja MyPolacy.de
UdostępnijMessengerWhatsapp
Bądź na bieżąco. Obserwuj nas na:
Hamburg, ostatnio online:
Wybraliśmy dla Ciebie