Niepokojące słowa menedżera Edeki: zapełnianie półek to codzienna walka
Kryzys dotyczący dostaw różnego rodzaju produktów systematycznie się pogłębia. Detaliści zgłaszają coraz większe problemy związane z zaopatrzeniem nie tylko w towary niespożywcze, ale także mówią o "coraz węższych gardłach i awariach" w przypadku żywności. Menedżer firmy Edeka stwierdził, że zapełnianie półek jest "codzienną walką"
Chaos w łańcuchu dostaw w handlu spożywczym najwyraźniej powoli przenosi się do biznesu. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez tygodnik "Lebensmittelzeitung" problemy z zaopatrzeniem występują już nie tylko w przypadku towarów niespożywczych, ale także podstawowej działalności z zakresu dostarczania żywności.
Puste półki nie tak odległą perspektywą
Tylko w ciągu ostatnich kilku dni klienci kilku sieci dowiedzieli się o problemach z dostawami. Grupa Lekkerland, która należy do Rewe i zaopatruje przede wszystkim stacje benzynowe, kioski i sklepy spożywcze przekazała, że w jej przypadku największy kłopot stanowią "wąskie gardła i uporczywe problemy". Spółka zależna Transgourmet Selgros, która koncentruje się na klientach komercyjnych, również skarżyła się na "ograniczoną dostępność towarów i możliwość dostaw w przemyśle”.
Przedstawiciele Lekkerlandu w specjalnym oświadczeniu wskazali na to, że są minimalne powody do optymizmu. Wśród nich wymieniają fakt, iż "inne kanały, na przykład sektor handlu detalicznego żywności odczuwa skutki w równym stopniu". Sytuacja jest napięta do tego stopnia, że kierownik wyższego szczebla w firmie Edeka opisał utrzymanie dostępności towarów jako "codzienną walkę".
W liście przesłanym przez hurtowników do niemieckich mediów wskazano, że największe problemy dotyczą obszaru napojów, słodyczy i wyrobów tytoniowych takich producentów, jak Coca-Cola, Ferrero, Lorenz Bahlsen, Mars czy British American Tobacco. Co prawda puste półki są dość odległą perspektywą, jednak przedstawiciele branży muszą walczyć o to, aby zapobiec takiej sytuacji.
Sieci supermarketów opóźniają rozpoczęcie sprzedaży swoich kolekcji
Kilka tygodni temu "Lebensmittelzeitung" poinformował o wąskich gardłach dostaw w dyskontach Lidl i Aldi w sektorze niespożywczym. Aldi Nord musiało opóźnić rozpoczęcie sprzedaży produktów z kolekcji "Aldi Original". Puste półki w strefie nieżywnościowej zaczęły się pojawiać już w połowie października. W dyskoncie Lidl pojawiły się również opóźnienia z poszczególnymi artykułami promocyjnymi. Firma poinformowała, że odpowiednie terminy reklam zostaną "dostosowane do aktualnej sytuacji".
Powodem wąskich gardeł są nie tylko problemy z łańcuchem dostaw, ale także kryzys surowcowy. Ceny aluminium potrzebnego do produkcji puszek, stali nierdzewnej, papieru i plastiku rosną już od jakiegoś czasu. Producenci chcą przenieść rosnące koszty pakowania i produkcji na klientów.
Ekspert Ifo Klaus Wohlrabe w ankiecie przeprowadzonej przez jego instytut skomentował niedawno, że "branża ogłosiła podwyżki cen, a to nieuchronnie przekłada się na detalistów". W tle powinny odbywać się już coroczne negocjacje branżowe, podczas których odbywają się duże spotkanie branżowe, na których negocjowane są warunki na nadchodzący rok. W corocznych rundach biorą udział duże marki i popularne firmy, które stanowią prawie dwie trzecie całego asortymentu w dyskontach i supermarketach. Jeśli producenci faktycznie przeforsują wyższe ceny, jest bardzo prawdopodobne, że w nadchodzących miesiącach inflacja wzrośnie do pięciu procent.
Źródło: n-tv.de / Zdjęcie: depositphotos.com, autor: defotoberg
Mężczyzna nadepnął na syryjskiego nastolatka. Wyrok: cztery lata i dziewięć miesięcy więzienia
ING zaciska pasa. Będą dodatkowe opłaty dla klientów w Niemczech



