Pieniądze są, plany też, rąk do pracy brak. Duży problem transportu publicznego
Lokalny transport publiczny przeskakuje z jednego problemu na drugi. Kiedyś nie było pieniędzy, teraz są ale nie ma pracowników. To rodzi problem z obsługą połączeń, które od czasu do czasu są skracane lub nawet wycofywane z rozkładów.
Coraz częściej słychać o sytuacjach, w których autobusy nie kursują z powodu braku personelu. Lokalne firmy transportowe w Niemczech borykają się coraz bardziej z tym problemem, szczególnie w przypadku autobusów i pociągów.
Trudna sytuacja w lokalnym transporcie publicznym
Według ankiety branżowej przeprowadzonej przez Związek Niemieckich Firm Transportowych (VDV), co najmniej połowa z nich ograniczyła w ubiegłym roku czasowo swoją działalność z powodu braku personelu.
Harald Kraus, przewodniczący komitetu personalnego VDV oraz dyrektor ds. pracy w Dortmunder Stadtwerke cytowany przez Spiegel stwierdził:
Nie znam prawie nikogo w branży, kto nie musiał od czasu do czasu skrócić lub całkowicie wyłączyć z obiegu zaplanowanych tras.
Według badań, aż 77 proc. podmiotów z branży transportu publicznego spodziewa się większego zapotrzebowania na personel do 2030 roku. Jednocześnie właśnie w tej branży spodziewanych jest najwięcej, dostępnych miejsc pracy: 50 procent z nich głównie dotyczyć będzie kierowców autobusów.
Prawdziwe problemy jednak dopiero nadejdą
Jak wyjaśnia Kraus, w przeszłości branża transportowa często była dotknięta redukcją finansowania. Teraz jednak pieniądze są dostępne, ale problem dotyczy że nie ma komu tych pieniędzy płacić, a zapotrzebowanie dopiero nadejdzie - do 2030 roku firmy będą musiały zwiększyć liczbę pracowników o około 20 procent, aby rozszerzyć świadczenie usług autobusowych i kolejowych.
Dla 48 proc. firm największym wyzwaniem jest obecnie obsadzanie wakatów na stanowiskach kierowcy, motorniczego czy maszynisty. Oprócz tego potrzebne będzie zrekrutowanie osób do działów handlowych i technicznych.
Konkurencja w branży jest zacięta, zauważa Kraus:
Konkurujemy teraz z firmami takimi jak Flaschenpost i Amazon, z którymi naprawdę nie chcemy być porównywani pod względem warunków pracy.
Według niego, pracownicy w Flaschenpost mają wolne niedziele, ale muszą nosić ciężkie skrzynki z napojami na szóste piętro. To pokazuje, jak trudna jest sytuacja w branży transportowej, która boryka się z problemem braku pracowników, a jednocześnie musi konkurować z innymi firmami o specjalistów którzy chcą po prostu więcej zarabiać, a takie firmy jak Amazon czy Flaschenpost większe pieniądze oferują praktycznie z marszu.
Sytuacji nie ułatwiają negocjacje płacowe
Jednak przyszłe zmiany w wynagrodzeniach pracowników branży transportowej zależą od wyniku rozmów zbiorowych. Związek kolejowy i transportowy (EVG) prowadzi negocjacje z Deutsche Bahn i 50 innymi firmami, domagając się co najmniej 650 euro podwyżki miesięcznej dla pracowników oraz zmian strukturalnych w systemie rokowań zbiorowych. Jednakże, po zaledwie dwóch godzinach rozmów z Deutsche Bahn, negocjacje zostały zakończone, ponieważ pomysły obu stron znacznie się od siebie różniły.
W innych firmach transportowych, obowiązuje układ zbiorowy służby publicznej, który również jest obecnie negocjowany. Niestety, postęp w tych rozmowach jest bardzo ograniczony, co doprowadziło do strajku w transporcie lokalnym w wielu miastach Niemiec.
Co, gdyby nagle znaleziono osoby do pracy?
Jak wynika z wypowiedzi Krausa, nawet gdyby na raz zgłosiło się tysiące chętnych do pracy, problem wciąż nie zostałby natychmiast rozwiązany. W firmie Stadtwerke Dortmund nowy pracownik może potrzebować nawet ośmiu miesięcy, aby wykonać pierwszy przejazd autobusem przez miasto. Podobnie długi czas szkolenia dotyczy także firmy Berliner Verkehrsbetriebe (BVG).
Bądź z nami na bieżąco. Obserwuj MyPolacy.de na Facebooku i Twitterze.
Masz temat który może nas zainteresować lub chcesz się podzielić z nami informacjami? Napisz do nas maila na adres redakcja@mypolacy.de
Źródło: spiegel.de
Zdjęcie: Depositphotos.com, autor: balkanscat