W czym tkwi moc Angeli Merkel?
Polityczna śmierć Angeli Merkel to tylko plotki, informacje wyssane z palca. Niemiecka kanclerz przetrwała kryzys w Grecji i na Ukrainie, a wszystko wskazuje na to, że przetrwa także ten kolejny – migracyjny. W czym tkwi siła tej kobiety?
Niekwestionowany przywódca Europy, tak dzisiaj mówi się o Angeli Merkel, która od 10 lat pełni funkcję kanclerza Niemiec. Niektórzy zarzucają jej brak poczucia humoru, sztywność, ale ci sami doceniają w niej rzetelność, determinację w dążeniu do celu, odwagę, umiejętność prowadzenia rozmów, wiedzę i oportunizm, którego jest mistrzynią.
Angela Merkel, jako jeden z nielicznych polityków nie przywiązuje uwagi do zasad i programu, co więcej nie raz korzystała z programów i pomysłów swoich konkurentów. Przykłady? Stopniowa likwidacja elektrowni atomowych w Niemczech, wprowadzenie jednolitej stawki płacy minimalnej (program zrealizowany wbrew logice reform rynku pracy, które przeprowadził jej poprzednik – Gerhard Schroeder). Co prawda przywłaszczanie programów politycznych innych ugrupowań politycznych powoduje rozmycie profilu ideowego partii dowodzonej przez Merkel, ale podejmowane przez nią decyzje wzmocniły bazę wyborczą, osłabiając konkurencję, a tym samym bezideowa CDU stał się najsilniejszą partią RFN.
W ostatni czasie działania względem imigrantów, które prowadzi Angela Merkel spotkały się z falą krytyki. Na pierwszy rzut oka niemiecka kanclerz otwierając imigrantom drzwi do Berlina popełniła błąd. Na przestrzeni lipca i sierpnia Niemcy walczyły z prawdziwą inwazją imigrantów, a zapewnienia Merkel, że państwo da sobie radę z kolejnymi przybyszami tylko zwiększała napięcie wśród społeczeństwa, a dla uchodźców brzmiało to niczym zaproszenie: „chodźcie, czekamy na was, dla każdego znajdzie się miejsce”.
Trzeba przyznać, że otwieranie niemieckich granic było chyba najbardziej ryzykownym krokiem w całej jej karierze. Czy Merkel w podejmowaniu tej decyzji kierowała się zasadą: „Wybierz mniejsze zło?” Przeciwdziałanie imigracji mogłoby okazać się gorszym rozwiązaniem. Dlaczego? Bo wiązałoby się ono z użyciem siły wobec imigrantów, niemieckie gazety donosiłyby o policjantach ścigających niewinne kobiety i dzieci, co wywołałoby oburzenie w krajach europejskich, ale także w samych Niemczech. Co więcej, Niemcy broniąc się przed imigrantami musiałyby zmusić inne państwa europejskie, aby przyjmowały setki, a może nawet tysiące uchodźców, co mogłoby doprowadzić do ogromnego konfliktu wewnątrz Europy.
Nie tylko oportunizm jest siłą Angeli Merkel, ale także to, że nie ma ona godnego przeciwnika. Obecni liderzy chadeccy to partyjni funkcjonariusze, którzy są pozbawieni jakiejkolwiek charyzmy, którzy są zależni od działań swojej szefowej.
Co prawda jest Seehofer, ale ten walczy raczej o swoje przyszłe życie polityczne i życie kierowanej przez siebie partii, nie w głowie mu teraz stawać w szranki z Angelą Merkel. Pojawia się także nazwisko obecnego szefa niemieckiej socjaldemokracji, Sigmara Gabriela, ale ten sprawia wrażenie jakby nie do końca wiedział co się dzieje we współczesnej polityce Niemiec. A inne partie? Odpowiedź jest prosta - brak odpowiedniego kandydata.
Wbrew rozsądkowi w niemieckich mediach coraz częściej spekuluje się o zmianie w fotelu kanclerza Niemiec. Dziennikarze uważają, że w najbliższych wyborach miejsce Merkel zajmie Wolfgang Schäuble, przewodniczący CSU, ale pozostaje pytanie czy kandydat ten ma ochotę na zdetronizowanie obecnej kanclerz…



