Współczesny Drzymała?
„(…) jak to możliwe, że zdrowy facet, w bogatym kraju jakim są Niemcy, nie jest w stanie zarobić na własny, normalny, dom?” – 46-letni mieszkaniec Niemiec zamieszkał w przyczepie kampingowej, która ma zaledwie 210 cm długości i 70 cm szerokości i niech was nie zmyli „śniadanie do łóżka”…
Maik Stolze od dwóch lat mieszka w miniprzyczepce kampingowej. Kamping to jego nowy dom. Mieści się on na brzegu Renu i został okrzyknięty przez media rekordowym. Dla jasności dodajemy – rekordowym pod względem rozmiarów! „Mini-Dom na kółkach” ma zaledwie 1,47 m2 powierzchni. Ale dzięki temu właściciel jest w stanie opłacić czynsz a w ramach niego dostaje śniadanie do łóżka.
Będąc bardziej dokładnym, wymiary przyczepy to 210 centymetrów długości, 70 centymetrów szerokości i 122 cm wysokości łącznej. Przez malutkie okienka roztacza się widok na płynącą nieopodal rzekę i starówkę Kolonii, bo miejsce zamieszkania Pana Stolze to samo serce Kolonii. Brzmi bajkowo? Niestety rzeczywistość okazuje się bardziej brutalna, a życie w przyczepie to nie dobrowolny wybór lecz przymus.
Ten pomysł narodził się z potrzeby. Nie chciałem żadnego mieszkania, które dostałbym od opieki społecznej, jestem sprawny, mogę pracować, powinienem móc zarobić przynajmniej na własny dach nad głową. Ale nie byłem w stanie. Nie chciałem też wylądować w śpiworze pod mostem - tłumaczy pomysłowy 46-latek. Niemiec zaczął mieć kłopoty po przebytym zawale serca i z sukcesem usuniętym nowotworze przełyku. Wszystkie oszczędności pochłonęło kosztowne leczenie, a z powodu zdrowotnych niedyspozycji stracił dotychczasową pracę. Długi robiły się coraz większe, aż w końcu eksmitowano go z dawnego mieszkania, bo nie było go na nie stać.
Teraz mieszka w pobliżu dworca Deutzer na jednym ze strzeżonych parkingów. Każdego ranka dba o porządek na parkingu w zamian za co może zajmować jedno z miejsc swoim przyczepionym do roweru kamperem. Dodatkowo za swoją pracę otrzymuje „śniadanie do łóżka” - dwie współpracowniczki firmy każdego ranka stawiają mu przed drzwiami bułeczki. Kawę do tego gotuje na własnej maszynce gazowej. Swój domek „nieskromnie” nazwał „Homer S 2015”. Opatentował nawet konstrukcję! Posiada on jednak dwa mankamenty: brak jakichkolwiek mediów (z toalety korzysta na dworcu) i brak ogrzewania (co najbardziej martwi Pana Stolze’a).
Wciąż pozostaje pytanie, które dotyczy trochę mnie, ale bardziej porządku świata, w którym żyjemy - jak to możliwe, że zdrowy facet, w bogatym kraju jakim są Niemcy, nie jest w stanie zarobić na własny normalny dom? Wszyscy zadajmy sobie to pytanie - mówi oskarżycielsko wobec naszej cywilizacji niezbyt zachwycony Stolze.



