Znany niemiecki dyskont ruszył ze sprzedażą auta elektrycznego
Od końca czerwca Lidl chce przyciągać swoich klientów nową, niespotykaną jak dotąd ofertę. W jej ramach mogą skorzystać z możliwości nabycia samochodu elektrycznego za jedyne 300 euro. Pojazd jest również dostępny w ramach subskrypcji.
To już drugi samochód, który Lidl oferuje swoim klientom. Wcześniej kupujący mogli pokusić się na Nissana Leaf, który jednak został wykupiony w ekspresowym tempie. Tym razem w ofercie pojawiło się auto elektryczne mniej znanej marki. Dyskont oferuje chiński pojazd Elaris Finn, dostępny w ramach subskrypcji.
Sporo możliwości dzięki samochodowi elektrycznemu z Lidla
Elaris Finn chińskiej produkcji to mały samochód z jedną parą drzwi, a jego długość wynosi zaledwie 2,87 metra. Wstępnie sądzono, że to auto, które może rozwinąć prędkość maksymalnie do 45 km/h. Kierowcą może być każda osoba powyżej 16. roku życia, która posiada prawo jazdy AM. Oferowany przez Lidla samochód może jednak znacznie więcej, niż można byłoby się spodziewać. Jest to pełnoprawny samochód elektryczny o mocy 48 KM, dzięki czemu rozwija prędkość do 115 km/h.
Zasięg tego samochodu to 399 kilometrów, a do tego posiada punkt szybkiego ładowania, dzięki czemu całą baterię można uzyskać w ciągu godziny. Pojazd dostępny jest w ofercie Lidla w ramach subskrypcji, a jego dystrybucją na niemieckim rynku zajmuje się firma Elaris z siedzibą w Grünstadt (Mannheim). Opracowanie i produkcja odbywają się jednak w Chinach.
Subskrypcja oznacza, że klienci mogą nabyć samochód za niecałe 300 euro miesięcznie, dzięki czemu oszczędzają łącznie 564 euro. Oficjalna cena auta to 20 330 euro, natomiast bez premii państwowej jego cena spada i wynosi 14 330 euro. Jest jednak jedno zastrzeżenie. Dyskont posiada w swojej ofercie tylko 100 pojazdów, dlatego wszyscy zainteresowani powinni jak najszybciej zdecydować się na zakup.
Źródło: karlsruhe-insider.de / Zdjęcie: depositphotos.com, autor: gulyapeter
W rajach podatkowych lepiej niż u siebie. To tam niemieckie korporacje płacą podatki
Berlin: Ile trzeba teraz zapłacić za test na koronawirusa?



